Przerażona, stałam i wpatrywałam się
w bladozieloną ścianę szpitala. Już trzecią godzinę siedzieliśmy w szóstkę
przed drzwiami szpitalnego oddziału. Objęłam ramieniem Danielle, powtarzałam w
kółko, że będzie dobrze i że z Liam’em wszystko w porządku. Tsa, sama
chciałabym w to wierzyć. Brunetka łkała cicho w moje ramię, głaskałam jej
plecy. Dopiero później doszło do mnie co się stało - Liam jechał na zakupy i
auto na drugim pasie wpadło w poślizg i uderzyło w czarnego cadillaca Payne’a.
- Hej,
Dan, naprawdę będzie dobrze. To silny chłopiec, poradzi sobie. – szepnęłam i
uśmiechnęłam się blado. Kilka godzin później, kiedy prawie już każdy z nas spał
na krzesłach i na podłodze, zostaliśmy poinformowani, że Liam czuję się już
dobrze i mogą go odwiedzić góra trzy osoby. Na pierwszy ogień poszła Danielle,
później dołączył Hazza i AmaZayn (swoją drogą, uwielbiam tak na niego mówić).
Nialler podszedł do mnie dopiero gdy byliśmy w domu, ja chciałam odwiedzić
Liam’a pod wieczór.
-
Widziałam jak się martwiłaś. Niepotrzebnie.. – przytulił mnie do siebie i
pogładził moje plecy. Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam na palcach by
ucałować jego policzek.
- Niall,
nie musisz się mną tak przejmować. Oczywiste, że martwię się o Liam’a, to mój
przyjaciel… - mruknęłam i uśmiechnęłam się. Obróciłam się plecami do Blondyna i
odeszłam. Zrobiłam chłopcom kanapki, później poszłam do swojego pokoju. Oparłam
się o barierkę balkonu i odpaliłam ukradzionego Zayn’owi papierosa. Nie paliłam
od roku, ale teraz, to całe zamieszanie.. Niall, Liam i ten „Larry Stylinson”,
boję się że Lou będzie cierpieć. Zaciągnęłam się, dym drapał przyjemnie moje
gardło, tego się nie zapomina. Usłyszałam pukanie, nawet nie zdążyłam
odpowiedzieć a w moim pokoju stał mulat z blondynkiem. Niall podszedł do mnie,
myślałam że chce mi coś powiedzieć, ale wziął mi papierosa, zaciągnął się i
wyrzucił.
- Nie
będziesz na moich oczach palić. Ja mogę, ty nie. Kropka. – mruknął blondyn, na
co ja uśmiechnęłam się lekko.
- To i
tak papieros Zayn’a, ukradłam mu. – zaśmiałam się i zerknęłam na Malik’a,
zdziwił się, ale uśmiechnięty posłał mi oczko.
- W
każdym razie - rzekł Niall i urwał patrząc karcąco na kolegę – palić ci nie
pozwalam.
- A czy
ja pytam o pozwolenie, Horan? – powiedziałam mierząc jego twarz wzrokiem. Od malutkiego
noska, po same oczy. Cudowne, błękitne tęczówki. Uśmiechnęłam się do Zayn’a,
który w dalszym ciągu stał koło drzwi. – A teraz, chłopcy, dacie mi się
przebrać? Za trzy godziny mniej więcej chciałabym odwiedzić Liam’a, mam zamiar
jeszcze skoczyć na miasto i coś zjeść, a w takim stanie się nigdzie nie
wybieram. Wio z pokoju. – uśmiechnęłam się, gdy Zayn wychodził i już na nas nie
patrzył, musnęłam policzek Nialler’a i popchnęłam go leciutko w stronę wyjścia.
Pół godziny później, ubrana w jasne
krótkie spodenki i czarną, luźną czarną bokserkę bez pleców z wycekinowaną
flagą Irlandii oraz pomarańczowe vansy. Związałam włosy w koczek i wpięłam pod
niego kokardkę. Zeszłam do chłopców by nie siedzieli za długo sami i nie
nudzili się.
- No
cześć, obiboczki. Co robimy? – posłałam im szeroki uśmiech i stanęłam obok
Zayn’a. On objął mnie i cmoknął moje czoło.
- Ładnie
wyglądasz. – odparł i pokazał mi swoje białe ząbki. Wyrwałam się z jego uścisku
widząc wzrok Niall’a.
-
Pytałam co robimy, nie jak wyglądam, Zayn. – zaśmiałam się cicho i otwarłam
lodówkę. Wzięłam jedną malinkę z miski i zjadłam ją. – Jak myślicie, Liam byłby
zadowolony gdybym zrobiła mu koktajl owocowy? Mhm. – odpowiedziałam sama sobie
gdy w połowie zdania, gdy zauważyłam że nikt mnie nie słucha. Wyciągnęłam
brzoskwinie, maliny, truskawki i śmietankę, wszystko zmieszałam dokładnie i
wlałam do kubka podobnego ze Starbucks’a, ale plastikowego. Włożyłam
pojemniczek do lodówki, podeszłam do salonu i schowałam się za futryną drzwi.
Załapałam się na kawałek rozmowy.
- Zayn,
widzę jak ją traktujesz. Wiesz, że nie jest mi obojętna, robisz mi na złość.
-
Nialler, ogarnij się. Lubię ją, jak kogoś lubię to jestem dla owej osoby miły.
– Niebieskooki spojrzał spode łba na Mulata.
-
Słuchaj, już ci mówiłem. Nie traktuj jej jako dwutygodniowy epizod, bo dla mnie
ona jest.. ważna. – mruknął i wyszedł, zauważył mnie i spalił buraka. Chciał
odejść, ale złapałam go za nadgarstek.
-
Przejdziemy się? – szepnęłam, kiwnął głową. Ubrałam bejsbolówkę i podwinęłam ją
do ramion. Wyszliśmy.
- Niall…
- zaczęłam cicho, gdy weszliśmy do lasku, w którym kiedyś, gdy byłam mała,
bawiłam się z Louisem w chowanego.
- Jannie,
posłuchaj, – stanęliśmy w miejscu – bardzo mi na tobie zależy. Wiem jak Zayn
„lubi” dziewczyny i nie chcę by cię zranił. Jesteś zbyt wspaniała, by ktoś taki
jak on mógł cię zranić. – potarł mój czerwony od ciepła policzek i kontynuował
szeptem – Ja na to nie pozwolę… - dokończył swój monolog. Poczułam jego ciepłe
usta na moich wargach. Przez chwilę stałam jak wryta. Wtuliłam się w jego tors
i schowałam dłoń w jego blond włoskach.
- Niall.
– zaczęłam na nowo i znów mi przerwał.
- Wiem,
że boisz się, że gdy wyjedziesz, ja znajdę sobie kogoś innego. Wiem, że nie
chcesz by tak się stało. Obiecałem sobie, że do tego nie dopuszczę. –
uśmiechnęłam się do niego półgębkiem. Wróciliśmy po dość długim spacerze do
domu.
- Cóż
się stało, gołąbeczki, że wracacie z parku za rączki? – spytał by nam dogryźć
Zayn. Nie rozmawialiśmy o tym, czy powiedzieć chłopakom czy nie, więc ja od
razu się odezwałam i puściłam Nialler’a.
- Nie
mogę przyjaciela wziąć za rękę? Szła moja dawna kumpela z chłopakiem więc nie chciałam
być gorsza i udawałam przez chwilę, że Niall to mój chłopak. – mruknęłam,
odwracając się plecami do wszystkich pod pretekstem ściągnięcia butów i
posłałam oczko Niebieskookiemu. Odpowiedział lekkim uśmiechem.
-
Danielle prosiła byście przyszli jutro rano. Ona sama chciała pobyć przez jakiś
czas z Liam’em, dlatego nocuje w szpitalu. – usłyszałam z ust Styles’a,
uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Później chłopcy nie
zadawali żadnych pytań na temat tego spaceru.
Wybaczycie mi, że dość długo nie pisałam i że ten rozdział mi TOTALNIE nie wyszedł? Mam taką nadzieję. Dziękuję, że mnie czytacie, oraz że jest już ponad 1500 wejść. Kocham was! :-) Wiku. xx