wtorek, 22 maja 2012

But we’re making all the same mistakes...


            Przerażona, stałam i wpatrywałam się w bladozieloną ścianę szpitala. Już trzecią godzinę siedzieliśmy w szóstkę przed drzwiami szpitalnego oddziału. Objęłam ramieniem Danielle, powtarzałam w kółko, że będzie dobrze i że z Liam’em wszystko w porządku. Tsa, sama chciałabym w to wierzyć. Brunetka łkała cicho w moje ramię, głaskałam jej plecy. Dopiero później doszło do mnie co się stało - Liam jechał na zakupy i auto na drugim pasie wpadło w poślizg i uderzyło w czarnego cadillaca Payne’a.
- Hej, Dan, naprawdę będzie dobrze. To silny chłopiec, poradzi sobie. – szepnęłam i uśmiechnęłam się blado. Kilka godzin później, kiedy prawie już każdy z nas spał na krzesłach i na podłodze, zostaliśmy poinformowani, że Liam czuję się już dobrze i mogą go odwiedzić góra trzy osoby. Na pierwszy ogień poszła Danielle, później dołączył Hazza i AmaZayn (swoją drogą, uwielbiam tak na niego mówić). Nialler podszedł do mnie dopiero gdy byliśmy w domu, ja chciałam odwiedzić Liam’a pod wieczór.
- Widziałam jak się martwiłaś. Niepotrzebnie.. – przytulił mnie do siebie i pogładził moje plecy. Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam na palcach by ucałować jego policzek.
- Niall, nie musisz się mną tak przejmować. Oczywiste, że martwię się o Liam’a, to mój przyjaciel… - mruknęłam i uśmiechnęłam się. Obróciłam się plecami do Blondyna i odeszłam. Zrobiłam chłopcom kanapki, później poszłam do swojego pokoju. Oparłam się o barierkę balkonu i odpaliłam ukradzionego Zayn’owi papierosa. Nie paliłam od roku, ale teraz, to całe zamieszanie.. Niall, Liam i ten „Larry Stylinson”, boję się że Lou będzie cierpieć. Zaciągnęłam się, dym drapał przyjemnie moje gardło, tego się nie zapomina. Usłyszałam pukanie, nawet nie zdążyłam odpowiedzieć a w moim pokoju stał mulat z blondynkiem. Niall podszedł do mnie, myślałam że chce mi coś powiedzieć, ale wziął mi papierosa, zaciągnął się i wyrzucił.
- Nie będziesz na moich oczach palić. Ja mogę, ty nie. Kropka. – mruknął blondyn, na co ja uśmiechnęłam się lekko.
- To i tak papieros Zayn’a, ukradłam mu. – zaśmiałam się i zerknęłam na Malik’a, zdziwił się, ale uśmiechnięty posłał mi oczko.
- W każdym razie - rzekł Niall i urwał patrząc karcąco na kolegę – palić ci nie pozwalam.
- A czy ja pytam o pozwolenie, Horan? – powiedziałam mierząc jego twarz wzrokiem. Od malutkiego noska, po same oczy. Cudowne, błękitne tęczówki. Uśmiechnęłam się do Zayn’a, który w dalszym ciągu stał koło drzwi. – A teraz, chłopcy, dacie mi się przebrać? Za trzy godziny mniej więcej chciałabym odwiedzić Liam’a, mam zamiar jeszcze skoczyć na miasto i coś zjeść, a w takim stanie się nigdzie nie wybieram. Wio z pokoju. – uśmiechnęłam się, gdy Zayn wychodził i już na nas nie patrzył, musnęłam policzek Nialler’a i popchnęłam go leciutko w stronę wyjścia.
            Pół godziny później, ubrana w jasne krótkie spodenki i czarną, luźną czarną bokserkę bez pleców z wycekinowaną flagą Irlandii oraz pomarańczowe vansy. Związałam włosy w koczek i wpięłam pod niego kokardkę. Zeszłam do chłopców by nie siedzieli za długo sami i nie nudzili się.
- No cześć, obiboczki. Co robimy? – posłałam im szeroki uśmiech i stanęłam obok Zayn’a. On objął mnie i cmoknął moje czoło.
- Ładnie wyglądasz. – odparł i pokazał mi swoje białe ząbki. Wyrwałam się z jego uścisku widząc wzrok Niall’a.
- Pytałam co robimy, nie jak wyglądam, Zayn. – zaśmiałam się cicho i otwarłam lodówkę. Wzięłam jedną malinkę z miski i zjadłam ją. – Jak myślicie, Liam byłby zadowolony gdybym zrobiła mu koktajl owocowy? Mhm. – odpowiedziałam sama sobie gdy w połowie zdania, gdy zauważyłam że nikt mnie nie słucha. Wyciągnęłam brzoskwinie, maliny, truskawki i śmietankę, wszystko zmieszałam dokładnie i wlałam do kubka podobnego ze Starbucks’a, ale plastikowego. Włożyłam pojemniczek do lodówki, podeszłam do salonu i schowałam się za futryną drzwi. Załapałam się na kawałek rozmowy.
- Zayn, widzę jak ją traktujesz. Wiesz, że nie jest mi obojętna, robisz mi na złość.
- Nialler, ogarnij się. Lubię ją, jak kogoś lubię to jestem dla owej osoby miły. – Niebieskooki spojrzał spode łba na Mulata.
- Słuchaj, już ci mówiłem. Nie traktuj jej jako dwutygodniowy epizod, bo dla mnie ona jest.. ważna. – mruknął i wyszedł, zauważył mnie i spalił buraka. Chciał odejść, ale złapałam go za nadgarstek.
- Przejdziemy się? – szepnęłam, kiwnął głową. Ubrałam bejsbolówkę i podwinęłam ją do ramion. Wyszliśmy.
- Niall… - zaczęłam cicho, gdy weszliśmy do lasku, w którym kiedyś, gdy byłam mała, bawiłam się z Louisem w chowanego.
- Jannie, posłuchaj, – stanęliśmy w miejscu – bardzo mi na tobie zależy. Wiem jak Zayn „lubi” dziewczyny i nie chcę by cię zranił. Jesteś zbyt wspaniała, by ktoś taki jak on mógł cię zranić. – potarł mój czerwony od ciepła policzek i kontynuował szeptem – Ja na to nie pozwolę… - dokończył swój monolog. Poczułam jego ciepłe usta na moich wargach. Przez chwilę stałam jak wryta. Wtuliłam się w jego tors i schowałam dłoń w jego blond włoskach.
- Niall. – zaczęłam na nowo i znów mi przerwał.
- Wiem, że boisz się, że gdy wyjedziesz, ja znajdę sobie kogoś innego. Wiem, że nie chcesz by tak się stało. Obiecałem sobie, że do tego nie dopuszczę. – uśmiechnęłam się do niego półgębkiem. Wróciliśmy po dość długim spacerze do domu.
- Cóż się stało, gołąbeczki, że wracacie z parku za rączki? – spytał by nam dogryźć Zayn. Nie rozmawialiśmy o tym, czy powiedzieć chłopakom czy nie, więc ja od razu się odezwałam i puściłam Nialler’a.
- Nie mogę przyjaciela wziąć za rękę? Szła moja dawna kumpela z chłopakiem więc nie chciałam być gorsza i udawałam przez chwilę, że Niall to mój chłopak. – mruknęłam, odwracając się plecami do wszystkich pod pretekstem ściągnięcia butów i posłałam oczko Niebieskookiemu. Odpowiedział lekkim uśmiechem.
- Danielle prosiła byście przyszli jutro rano. Ona sama chciała pobyć przez jakiś czas z Liam’em, dlatego nocuje w szpitalu. – usłyszałam z ust Styles’a, uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Później chłopcy nie zadawali żadnych pytań na temat tego spaceru.


Wybaczycie mi, że dość długo nie pisałam i że ten rozdział mi TOTALNIE nie wyszedł? Mam taką nadzieję. Dziękuję, że mnie czytacie, oraz że jest już ponad 1500 wejść. Kocham was! :-) Wiku. xx

środa, 9 maja 2012

Maybe if we face up to this we can make it through this...


wieczorem
Wstałam o 19 z łóżka. Miałam napuchnięte oczy i czerwone policzki. Poszłam do wspólnej łazienki, bo w mojej były porozwieszane mokre ciuchy i nie dało się przejść. Była zajęta, więc zapukałam cicho.
- Mogłabym skorzystać? – mruknęłam opierając się całym ciałem o drzwi, jak to miałam w zwyczaju. Drzwi się uchyliły, a ja stałam naprzeciwko Nialla. Poprawka – prawie na niego wpadłam. Niall spojrzał na moją twarz, przepuścił mnie i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o umywalkę. Stałam tak, myśląc o nim. Obraził się? Może nie wiedział co powiedzieć kiedy zobaczył moją twarz w tak beznadziejnym stanie? Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa od Harry’ego. „Coś się stało Dżej?”. Odpisałam „Nie, chciałam posiedzieć sama. Zaraz do was przyjdę”. Obmyłam twarz z resztek makijażu i zrobiłam nowy, z większą ilością podkładu, by nikt nie zauważył moich purpurowych w tym momencie policzków.
            Przyszłam do chłopców z uśmiechem, tak jakby nic się nie stało. No bo nic się nie stało, prawda?
Chłopcy robili ognisko i piekli kiełbaski oraz szaszłyki. Nałożyłam sobie na papierowy talerzyk trochę sałatki z kukurydzą i porem.
- Jane, nie robisz sobie mięcha? – zwrócił się do mnie Louis.
- Nie chce mi się siedzieć przy ogniu, nie mam ochoty. – odparłam uparcie i usiadłam po turecku na kamieniu, kilka metrów od ogniska. Kiedy byłam mała, pies popchnął mnie w ogień, od tamtej pory po prostu mam uraz do siedzenia przy watrze*. Danielle usiadła obok mnie, z małą kiełbaską i szaszłykiem na talerzu. Siedziałyśmy cicho, aż w końcu Dan nie wytrzymała.
- Dlaczego odmówiłaś Nialler’owi? Nie podoba ci się? – spytała i spojrzała na mnie. Ja nabrałam odrobinę sałatki na widelec i zjadłam. Przełykając, zastanawiałam się co mam jej odpowiedzieć.
- Nie ma sensu żebym gdzieś z nim wychodziła. Nie będę w Londynie na zawsze, wkrótce wrócę do Włoch, a on zapomni że ja istnieje, odda się w wir innych dziewczyn… - mruknęłam posępnie. Kiedy chciała zadać kolejne pytanie, spojrzałam na nią wzrokiem typu „Dość, Dan. Nie chcę o tym gadać”.
- Jeanette, upiec Ci kiełbaskę? – usłyszałam po chwili. Kiedy podniosłam głowę, patrzył na mnie jedynie Niall. Pokręciłam głową i schowałam wzrok w pustym już talerzu. – Nic nie jadłaś od kilku dni, nie licząc kilku suchych kromek chleba i dzisiejszej sałatki. Nalegam, żebyś się zgodziła. – tak więc Nialler nie dał za wygraną, upiekł mi kiełbaskę, wręczając mi ją, spojrzał mi w oczy. Skrępowana zaistniałą sytuacją chwyciłam papierową tacę i zaczęłam dłubać w mięsie widelcem, dzióbnęłam trochę, ale i tak musiałam zjeść całą, bo Louis kazał. Bali się, że wpadnę w anoreksję. Ale że ja? Taki grubasek…
następnego dnia
- Cześć, Zayn. – weszłam do kuchni, jak zwykle ktoś robił śniadanie. Nie było dnia, żeby któryś z chłopców nie robił najważniejszego posiłku. Tym razem czuć na cały dom było tosty. Posmarowałam jednego dżemem, a drugiego nutellą. Zjadłam, by Boo Bear się o mnie nie martwił. Zayn był dziś dla mnie wyjątkowo miły. Tzn., nie żeby wcześniej nie był, po prostu dzisiaj mnie bardziej dostrzegał. Rozmawiał ze mną, otwierał mi drzwi gdy był w pobliżu. To urocze, że są jeszcze tacy mężczyźni na świecie.
oczami Nialla Horana
Przy śniadaniu każdy udzielał się w rozmowie; to Harry coś powiedział, czasem Dan się wtrąciła. Każdy, poza mną i Jeanette. Nadal było mi głupio po sytuacji sprzed kilku dni. Nie wyjaśniły się nawet najmniejsze wątpliwości. Cisza. Bałem się, że to cisza przed burzą.
            Kilka godzin później, siedziałem u siebie w pokoju i próbowałem coś zagrać, może wymyślić jakąś nową piosenkę. Zaczęły boleć mnie palce, lecz grałem dalej, nie zwracając na ból uwagi. Chwilę później serdeczny i wskazujący zaczęły krwawić. Z papieru toaletowego zrobiłem ‘prowizoryczny opatrunek’ i schowałem moją Marylin (owszem, tak nazwałem swoją gitarę) do futerału. Do mojego pokoju wparował Zayn.
- O stary, ta Jane.. Cudowna. – powiedział rozmarzonym głosem i usiadł obok mnie. – Szkoda, że Louis nam jej wcześniej nie przedstawił. Pewnie już by ze mną była. – dodał, na co ja warknąłem, spojrzał na mnie i zmrużył czekoladowe oczy.
- Słuchaj, kurwa. Ty ją tylko zranisz. A jak to zrobisz, to będzie z tobą źle, nie daruję ci. Więc albo poszukaj innej dziewczyny, albo.. – znowu utkwił we mnie wzrok – albo jej nie rań. Nie zasłużyła sobie swoim zachowaniem na złamane serce. – Zayn, nie wiedząc jak ma odpowiedzieć na moje slowa wyszedł. Było około godziny 14, nie chciałem marnować dnia więc wyszedłem przed drzwi pokoju i wydarłem się na całe gardło – idziemy na pizzę? – w odpowiedzi usłyszałem otwierające się drzwi oraz dziewczęce „już się przebieram”, niestety to tylko Danielle. Dżej potraktowała moje zaproszenie z dezaprobatą, ogólnie – zignorowała mnie. Westchnąłem i zapukałem do jej pokoju.
- Proszę. – jej słodki, aczkolwiek kobiecy głos zaprosił mnie do środka.
- Jane, idziesz z nami na pizzę? – spytałem, nie podniosła wzroku, zaprzeczyła i wzrokiem poprosiła, bym wyszedł. Zamiast tego, podszedłem do niej, wstała z krzesła.
- Niall, idź się przygotować, wiesz dobrze ile zajmie ci ubranie się. Nie mam ochoty nigdzie iść. – mruknęła cicho, spuszczając wzrok. Chwyciłem ją za podbródek, zmuszając tym samym by spojrzała mi w oczy.
- Dżej, powiesz mi o co chodzi? Omijasz mnie jak ognia już kilka dni. Coś zrobiłem nie tak? – stałem tak, czekając na odpowiedź.
- Niall.. Posłuchaj. Nic nie zrobiłeś źle. Tylko zrozum jedną rzecz – wyjeżdżam za dwa, może trzy miesiące. Jak wyobrażasz sobie „nas”, tysiące kilometrów od siebie? Ty, miliony fanek, które zabiłyby, by chociaż dotknąć czegoś co miałeś w rękach, a ja? Paru chłopców, którzy ledwo wiedzą jak się nazywam. Nie chcę zaczynać z tobą nowego epizodu, który skończy się szybciej niż zaczął, rozumiesz? – ze łzami w oczach dokończyła. Nie mogę patrzeć, nie umiem, jak ona płacze. Przytuliłem ją do siebie, wiedziałem, że mnie odepchnie, ale musiałem ją przytulić – kiedy płacze ktoś, na kim tak bardzo mi zależy, nie mogę na to patrzeć.
oczami Jane Tomlinson
- Niall.. Posłuchaj. Nic nie zrobiłeś źle. Tylko zrozum jedną rzecz – wyjeżdżam za dwa, może trzy miesiące. Jak wyobrażasz sobie „nas”, tysiące kilometrów od siebie? Ty, miliony fanek, które zabiłyby, by chociaż dotknąć czegoś co miałeś w rękach, a ja? Paru chłopców, którzy ledwo wiedzą jak się nazywam. Nie chcę zaczynać z tobą nowego epizodu, który skończy się szybciej niż zaczął, rozumiesz? – odparłam na jego pytanie. Byłam bliska płaczu, jednak powstrzymałam się do kilku ciepłych łez. Wtuliłam się w blondyna i załkałam cichutko. Schowałam twarz w jego tors. Trwaliśmy w objęciu i w ciszy, dopóki do pokoju nie wparował Harold, chwilę patrzył na nas. Kiedy zorientowałam się, że w przejściu stoi Loczek, odskoczyłam od Niallera jak oparzona.
- Liam w szpitalu. – usłyszeliśmy oboje i zamarliśmy w bezruchu.

Jejku, jejku! Przerażacie mnie! Prawie 1100 wejść. Kocham was! Waaaasza w 99,99% Wiku xxx

sobota, 5 maja 2012

! C;

Hejooo! Co tam słychać, Directionersi? :) Rozczaruję Was, przepraszam. Rozdział dodam dopiero za kilka dni, ponieważ szkoła, poprawianie ocen i manie czas na zespół + znajomych, wymaga poświęcenia. Natomiast nie truję Wam tyłków bezpodstawnie! Wraz z Domsią (xradosnytasak) nakręciłyśmy cover 1D. Oceńcie w komentarzach pod postem, na youtubie. Jak wolicie :) Dziękuję przy okazji za prawie 900 wejść! Pozdrawiam i kocham, Wikuśna. xxx

link do filmiku: Nasz cover c;

środa, 2 maja 2012

Would you lay down in my arms and rescue me...?


            - Coś się stało, blondi? – uniosłam brwi zerkając na zafascynowanego blondyna.
- Nie, po prostu… Ślicznie wyglądasz. – mruknął uśmiechnięty, podając mi szklankę z wodą zmieszaną z Martini, tak jak prosiłam. Podziękowałam szerokim uśmiechem i upiłam łyk wody. Niall rozłożył leżak obok mnie i położył się na nim. Rozmawialiśmy krótko – było mianowicie tak gorąco, iż nawet nie mieliśmy ochoty coś mówić, tylko leżeć plackiem, pić wodę i rozkoszować się ciepłem, bowiem za kilka dni miało zacząć padać. Po chwili usłyszałam „More Than This” (zmieniłam dzwonek w telefonie gdy przyjechałam do Londynu), dzwonił do mnie Harry, czy  nie chcemy wstąpić z nimi do galerii, odmówiłam i utwierdziłam go w przekonaniu, że świetnie się z Niallem bawimy.
            Nie mogliśmy wręcz wysiedzieć z Horanem na słońcu, więc poszliśmy pływać. Tak zeszły nam razem kolejne godziny. Bardzo go polubiłam przez ten dzień, miałam okazję spędzić z nim więcej czasu, bez chłopców. Każdy z nich jest uroczy na swój sposób, jednak Niall, hm.. On jest uroczy inaczej.
            Pod wieczór wszyscy wrócili, wraz z Danielle, która zostawała u Liama. Kiedy banda głodnych dzieci poszła grać na Xboxie w Dance Central 2, ja z Dan postanowiłyśmy zrobić naleśniki kakaowe z truskawkami na kolację, nie daliby nam zresztą bez niej spać. Zmęczeni, zmachani, spoceni i skłóceni o to kto lepiej tańczy (Niall czy Hazza) zasiedli do stołu i zaczęli pałaszować wszystko co zrobiłyśmy. Danielle zjadła dwa naleśniki, ja nie miałam ochoty. Zaczęłam chudnąć powolutku, nie przeszkadzało mi to, wręcz odwrotnie. Może przestanę być takim pulpecikiem, mimo wszystko brzuszka idealnego nie mam. Życzyłam wszystkim miłej nocy, przy czym Nialla obdarzyłam ciepłym uśmiechem, szeptem podziękowałam za dzisiejszy dzień i udałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamkę składającą się z krótkich, dresowych spodenek i dużej koszulki, położyłam się do łóżka. Chwilę pobawiłam się telefonem, napisałam sms’a do Niallera: „Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj i śpij dobrze Blondynku. X” i zasnęłam.
rano
Pierwsze co zrobiłam, spojrzałam na telefon, by sprawdzić która jest godzina. 12:14, a pod godziną sms: „Nie ma za co, Blondynko! Wzajemnie. Xxx”. Uśmiechnęłam się mimowolnie do telefonu i zeszłam do kuchni. Jak okazało się, nie śpi tylko Harry, który pichcił śniadanie (jajecznicę). Przywitałam go buziakiem w policzek i pomogłam mu dokończyć posiłek dla naszej siódemki. Hazza zwierzył mi się, że Louis jest słodki. Czyli jednak nie będzie to takie trudne, by zeswatać tą dwójkę. Nie odezwałam się, chciałam by wszystko poukładał los.
oczami Nialla Horana
Wstałem o 15. Kurwa, pomyślałem. To późno, chciałem zaprosić Jeanette do kina na 17, a zanim ona się zbierze.. Hm, wezmę ją na późniejszy seans, jeśli w ogóle będzie miała ochotę ze mną wyjść. Umyłem się i ubrałem spodnie, tzn. zielone rurki, które zawsze „chwali” Zayn, uważa że wyglądam typowo jak Louis w nich, ale to nic, przecież Lou jest całkiem ładny, prawda? I też ładnie się ubiera. Nie wiedziałem co ubrać na górę, więc poprosiłem o pomoc Danielle, chyba zauważyła, że podoba mi się Jeanette, więc uprzedziła mnie, że mam uważać na słowa i czyny, nie powiedziała konkretnie o co chodzi. Wybrała dla mnie czarno-białą koszulę w kratę. Kiedy byłem już kompletnie ubrany, usiadłem na parapecie i odpaliłem papierosa. Paparazzi popstrykali parę fotek i zadowoleni stali, aż zrobię coś co mnie może skompromitować, cokolwiek co będą mogli pokazać w gazecie. Wypaliłem całego papierosa i zamknąłem okno, niech mnie w tyłek pocałują, nie chcę dziś odwalać pokazówki. Zszedłem do kuchni i jak się okazało, dobroduszny Harold zrobił nam śniadanie, później dowiedziałem się że nie sam. Trochę byłem zazdrosny o Jane, ale Dan powiedziała, że zapewne nic się nie stało, bo Harry ma kogoś na oku. Kuźwa, co ja bym bez tej dziewczyny zrobił? Wyzabijałbym kogokolwiek kto by się zbliżył do Jeanette… Dobra, przesadzam. Zamknij się Horan i poproś ją wreszcie o wyjście.
- Hej, Blondynko, mógłbym cię poprosić na sekundę? – chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem na ogród.
- Co chcesz, Niall? – spytała siadając na brzegu basenu i zamoczyła w nim nogi.
- Miałabyś ochotę dziś wieczorem, sądzę że koło 19 lub 20 wyjść ze mną do kina, albo coś zjeść? – po chwili powiedziałem. Gwałtownie wstała.
- Dzisiaj nie mogę. Obiecałam… Dan, że z nią zrobię omlety na kolację. Wybacz. – weszła szybko do domu nie oglądając się za siebie. Wiedziałem, że kłamała, bo pytałem wszystkich czy umawiali się z nią dziś. Tylko po co?
oczami Jane Tomlinson
- Dzisiaj nie mogę. Obiecałam… Dan, że z nią zrobię omlety na kolację. Wybacz. – szepnęłam i uciekłam do domu. Odgarnęłam włosy za ucho i poszłam do swojego pokoju. Dlaczego go okłamałam? Proste. On.. różni się ode mnie. Jest sławny. Na ulicy będę atakowana, chcę jeszcze spokojnie pożyć. I tak nie podoba mi się, że piszą o mnie w gazetach, jako o kuzynce Louisa, że mieszkam z chłopcami, nie chcę by podejrzewano mnie o związek z Niallem. To za dużo jak na moją psychikę. Rozpłakałam się, bo tak naprawdę lubię Nialla, lecz to bez sensu.. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam. 



Jejku! Już ponad 600 wejść :-) dziękuję! Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach podajcie swoje gg, lub na twitterze informuję o nich: The_Real_Viku :) Pozdrawiam i dziękuję xxx