wieczorem
Wstałam
o 19 z łóżka. Miałam napuchnięte oczy i czerwone policzki. Poszłam do wspólnej
łazienki, bo w mojej były porozwieszane mokre ciuchy i nie dało się przejść.
Była zajęta, więc zapukałam cicho.
-
Mogłabym skorzystać? – mruknęłam opierając się całym ciałem o drzwi, jak to
miałam w zwyczaju. Drzwi się uchyliły, a ja stałam naprzeciwko Nialla. Poprawka
– prawie na niego wpadłam. Niall spojrzał na moją twarz, przepuścił mnie i
wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o umywalkę. Stałam tak, myśląc
o nim. Obraził się? Może nie wiedział co powiedzieć kiedy zobaczył moją twarz w
tak beznadziejnym stanie? Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa od Harry’ego.
„Coś się stało Dżej?”. Odpisałam „Nie, chciałam posiedzieć sama. Zaraz do was
przyjdę”. Obmyłam twarz z resztek makijażu i zrobiłam nowy, z większą ilością
podkładu, by nikt nie zauważył moich purpurowych w tym momencie policzków.
Przyszłam do chłopców z uśmiechem,
tak jakby nic się nie stało. No bo nic się nie stało, prawda?
Chłopcy
robili ognisko i piekli kiełbaski oraz szaszłyki. Nałożyłam sobie na papierowy
talerzyk trochę sałatki z kukurydzą i porem.
- Jane,
nie robisz sobie mięcha? – zwrócił się do mnie Louis.
- Nie
chce mi się siedzieć przy ogniu, nie mam ochoty. – odparłam uparcie i usiadłam
po turecku na kamieniu, kilka metrów od ogniska. Kiedy byłam mała, pies
popchnął mnie w ogień, od tamtej pory po prostu mam uraz do siedzenia przy
watrze*. Danielle usiadła obok mnie, z małą kiełbaską i szaszłykiem na talerzu.
Siedziałyśmy cicho, aż w końcu Dan nie wytrzymała.
-
Dlaczego odmówiłaś Nialler’owi? Nie podoba ci się? – spytała i spojrzała na
mnie. Ja nabrałam odrobinę sałatki na widelec i zjadłam. Przełykając,
zastanawiałam się co mam jej odpowiedzieć.
- Nie ma
sensu żebym gdzieś z nim wychodziła. Nie będę w Londynie na zawsze, wkrótce
wrócę do Włoch, a on zapomni że ja istnieje, odda się w wir innych dziewczyn… -
mruknęłam posępnie. Kiedy chciała zadać kolejne pytanie, spojrzałam na nią wzrokiem
typu „Dość, Dan. Nie chcę o tym gadać”.
-
Jeanette, upiec Ci kiełbaskę? – usłyszałam po chwili. Kiedy podniosłam głowę,
patrzył na mnie jedynie Niall. Pokręciłam głową i schowałam wzrok w pustym już
talerzu. – Nic nie jadłaś od kilku dni, nie licząc kilku suchych kromek chleba
i dzisiejszej sałatki. Nalegam, żebyś się zgodziła. – tak więc Nialler nie dał
za wygraną, upiekł mi kiełbaskę, wręczając mi ją, spojrzał mi w oczy.
Skrępowana zaistniałą sytuacją chwyciłam papierową tacę i zaczęłam dłubać w mięsie
widelcem, dzióbnęłam trochę, ale i tak musiałam zjeść całą, bo Louis kazał.
Bali się, że wpadnę w anoreksję. Ale że ja? Taki grubasek…
następnego
dnia
- Cześć,
Zayn. – weszłam do kuchni, jak zwykle ktoś robił śniadanie. Nie było dnia, żeby
któryś z chłopców nie robił najważniejszego posiłku. Tym razem czuć na cały dom
było tosty. Posmarowałam jednego dżemem, a drugiego nutellą. Zjadłam, by Boo
Bear się o mnie nie martwił. Zayn był dziś dla mnie wyjątkowo miły. Tzn., nie
żeby wcześniej nie był, po prostu dzisiaj mnie bardziej dostrzegał. Rozmawiał
ze mną, otwierał mi drzwi gdy był w pobliżu. To urocze, że są jeszcze tacy
mężczyźni na świecie.
oczami
Nialla Horana
Przy
śniadaniu każdy udzielał się w rozmowie; to Harry coś powiedział, czasem Dan
się wtrąciła. Każdy, poza mną i Jeanette. Nadal było mi głupio po sytuacji
sprzed kilku dni. Nie wyjaśniły się nawet najmniejsze wątpliwości. Cisza. Bałem
się, że to cisza przed burzą.
Kilka godzin później, siedziałem u
siebie w pokoju i próbowałem coś zagrać, może wymyślić jakąś nową piosenkę.
Zaczęły boleć mnie palce, lecz grałem dalej, nie zwracając na ból uwagi. Chwilę
później serdeczny i wskazujący zaczęły krwawić. Z papieru toaletowego zrobiłem
‘prowizoryczny opatrunek’ i schowałem moją Marylin (owszem, tak nazwałem swoją
gitarę) do futerału. Do mojego pokoju wparował Zayn.
- O
stary, ta Jane.. Cudowna. – powiedział rozmarzonym głosem i usiadł obok mnie. –
Szkoda, że Louis nam jej wcześniej nie przedstawił. Pewnie już by ze mną była.
– dodał, na co ja warknąłem, spojrzał na mnie i zmrużył czekoladowe oczy.
-
Słuchaj, kurwa. Ty ją tylko zranisz. A jak to zrobisz, to będzie z tobą źle,
nie daruję ci. Więc albo poszukaj innej dziewczyny, albo.. – znowu utkwił we
mnie wzrok – albo jej nie rań. Nie zasłużyła sobie swoim zachowaniem na złamane
serce. – Zayn, nie wiedząc jak ma odpowiedzieć na moje slowa wyszedł. Było
około godziny 14, nie chciałem marnować dnia więc wyszedłem przed drzwi pokoju
i wydarłem się na całe gardło – idziemy na pizzę? – w odpowiedzi usłyszałem
otwierające się drzwi oraz dziewczęce „już się przebieram”, niestety to tylko
Danielle. Dżej potraktowała moje zaproszenie z dezaprobatą, ogólnie –
zignorowała mnie. Westchnąłem i zapukałem do jej pokoju.
-
Proszę. – jej słodki, aczkolwiek kobiecy głos zaprosił mnie do środka.
- Jane,
idziesz z nami na pizzę? – spytałem, nie podniosła wzroku, zaprzeczyła i
wzrokiem poprosiła, bym wyszedł. Zamiast tego, podszedłem do niej, wstała z
krzesła.
- Niall,
idź się przygotować, wiesz dobrze ile zajmie ci ubranie się. Nie mam ochoty
nigdzie iść. – mruknęła cicho, spuszczając wzrok. Chwyciłem ją za podbródek,
zmuszając tym samym by spojrzała mi w oczy.
- Dżej,
powiesz mi o co chodzi? Omijasz mnie jak ognia już kilka dni. Coś zrobiłem nie
tak? – stałem tak, czekając na odpowiedź.
-
Niall.. Posłuchaj. Nic nie zrobiłeś źle. Tylko zrozum jedną rzecz – wyjeżdżam
za dwa, może trzy miesiące. Jak wyobrażasz sobie „nas”, tysiące kilometrów od
siebie? Ty, miliony fanek, które zabiłyby, by chociaż dotknąć czegoś co miałeś
w rękach, a ja? Paru chłopców, którzy ledwo wiedzą jak się nazywam. Nie chcę
zaczynać z tobą nowego epizodu, który skończy się szybciej niż zaczął,
rozumiesz? – ze łzami w oczach dokończyła. Nie mogę patrzeć, nie umiem, jak ona
płacze. Przytuliłem ją do siebie, wiedziałem, że mnie odepchnie, ale musiałem
ją przytulić – kiedy płacze ktoś, na kim tak bardzo mi zależy, nie mogę na to
patrzeć.
oczami
Jane Tomlinson
-
Niall.. Posłuchaj. Nic nie zrobiłeś źle. Tylko zrozum jedną rzecz – wyjeżdżam
za dwa, może trzy miesiące. Jak wyobrażasz sobie „nas”, tysiące kilometrów od
siebie? Ty, miliony fanek, które zabiłyby, by chociaż dotknąć czegoś co miałeś
w rękach, a ja? Paru chłopców, którzy ledwo wiedzą jak się nazywam. Nie chcę
zaczynać z tobą nowego epizodu, który skończy się szybciej niż zaczął,
rozumiesz? – odparłam na jego pytanie. Byłam bliska płaczu, jednak
powstrzymałam się do kilku ciepłych łez. Wtuliłam się w blondyna i załkałam
cichutko. Schowałam twarz w jego tors. Trwaliśmy w objęciu i w ciszy, dopóki do
pokoju nie wparował Harold, chwilę patrzył na nas. Kiedy zorientowałam się, że
w przejściu stoi Loczek, odskoczyłam od Niallera jak oparzona.
- Liam w
szpitalu. – usłyszeliśmy oboje i zamarliśmy w bezruchu.
Jejku, jejku! Przerażacie mnie! Prawie 1100 wejść. Kocham was! Waaaasza w 99,99% Wiku xxx
Zayn! uważaj!! jak spróbujesz podkraść Jean Horankowi to się z tobą policzę! xD
OdpowiedzUsuńcieszę się że w końcu sobie to wyjaśnili<33 ale co ty dałaś z tym że Liam w szpitalu?? nie ograniam ;p
świetny rozdział<33 czekam na nn! <3
co zrobilas Liam'owi?! No i czemu Niall i Jane nie moga byc razem :'( Chce ich! Rozdzial swietny.
OdpowiedzUsuńA no i Zayn musi sie odczepic od niej! Ona jest tylko i wylacznie slodkiego irlandczyka *o*
1d-gotta-be-you.blogspot.com
Super opowaiadanie zapraszam do mnie na czytanie i komentowanie http://only-drunken-hearts.blogspot.com/ xxx
OdpowiedzUsuńjejku, Niall jest taki uroczy! on po prostu zasługuje na Jane, dziewczyna nie może go tak odtrącać, zwłaszcza, że sama ewidentnie coś do niego czuje;)i co z Liamem? cieszę się, że tu trafiłam, na pewno będę śledzić opowiadanie;)
OdpowiedzUsuń