środa, 9 maja 2012

Maybe if we face up to this we can make it through this...


wieczorem
Wstałam o 19 z łóżka. Miałam napuchnięte oczy i czerwone policzki. Poszłam do wspólnej łazienki, bo w mojej były porozwieszane mokre ciuchy i nie dało się przejść. Była zajęta, więc zapukałam cicho.
- Mogłabym skorzystać? – mruknęłam opierając się całym ciałem o drzwi, jak to miałam w zwyczaju. Drzwi się uchyliły, a ja stałam naprzeciwko Nialla. Poprawka – prawie na niego wpadłam. Niall spojrzał na moją twarz, przepuścił mnie i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o umywalkę. Stałam tak, myśląc o nim. Obraził się? Może nie wiedział co powiedzieć kiedy zobaczył moją twarz w tak beznadziejnym stanie? Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa od Harry’ego. „Coś się stało Dżej?”. Odpisałam „Nie, chciałam posiedzieć sama. Zaraz do was przyjdę”. Obmyłam twarz z resztek makijażu i zrobiłam nowy, z większą ilością podkładu, by nikt nie zauważył moich purpurowych w tym momencie policzków.
            Przyszłam do chłopców z uśmiechem, tak jakby nic się nie stało. No bo nic się nie stało, prawda?
Chłopcy robili ognisko i piekli kiełbaski oraz szaszłyki. Nałożyłam sobie na papierowy talerzyk trochę sałatki z kukurydzą i porem.
- Jane, nie robisz sobie mięcha? – zwrócił się do mnie Louis.
- Nie chce mi się siedzieć przy ogniu, nie mam ochoty. – odparłam uparcie i usiadłam po turecku na kamieniu, kilka metrów od ogniska. Kiedy byłam mała, pies popchnął mnie w ogień, od tamtej pory po prostu mam uraz do siedzenia przy watrze*. Danielle usiadła obok mnie, z małą kiełbaską i szaszłykiem na talerzu. Siedziałyśmy cicho, aż w końcu Dan nie wytrzymała.
- Dlaczego odmówiłaś Nialler’owi? Nie podoba ci się? – spytała i spojrzała na mnie. Ja nabrałam odrobinę sałatki na widelec i zjadłam. Przełykając, zastanawiałam się co mam jej odpowiedzieć.
- Nie ma sensu żebym gdzieś z nim wychodziła. Nie będę w Londynie na zawsze, wkrótce wrócę do Włoch, a on zapomni że ja istnieje, odda się w wir innych dziewczyn… - mruknęłam posępnie. Kiedy chciała zadać kolejne pytanie, spojrzałam na nią wzrokiem typu „Dość, Dan. Nie chcę o tym gadać”.
- Jeanette, upiec Ci kiełbaskę? – usłyszałam po chwili. Kiedy podniosłam głowę, patrzył na mnie jedynie Niall. Pokręciłam głową i schowałam wzrok w pustym już talerzu. – Nic nie jadłaś od kilku dni, nie licząc kilku suchych kromek chleba i dzisiejszej sałatki. Nalegam, żebyś się zgodziła. – tak więc Nialler nie dał za wygraną, upiekł mi kiełbaskę, wręczając mi ją, spojrzał mi w oczy. Skrępowana zaistniałą sytuacją chwyciłam papierową tacę i zaczęłam dłubać w mięsie widelcem, dzióbnęłam trochę, ale i tak musiałam zjeść całą, bo Louis kazał. Bali się, że wpadnę w anoreksję. Ale że ja? Taki grubasek…
następnego dnia
- Cześć, Zayn. – weszłam do kuchni, jak zwykle ktoś robił śniadanie. Nie było dnia, żeby któryś z chłopców nie robił najważniejszego posiłku. Tym razem czuć na cały dom było tosty. Posmarowałam jednego dżemem, a drugiego nutellą. Zjadłam, by Boo Bear się o mnie nie martwił. Zayn był dziś dla mnie wyjątkowo miły. Tzn., nie żeby wcześniej nie był, po prostu dzisiaj mnie bardziej dostrzegał. Rozmawiał ze mną, otwierał mi drzwi gdy był w pobliżu. To urocze, że są jeszcze tacy mężczyźni na świecie.
oczami Nialla Horana
Przy śniadaniu każdy udzielał się w rozmowie; to Harry coś powiedział, czasem Dan się wtrąciła. Każdy, poza mną i Jeanette. Nadal było mi głupio po sytuacji sprzed kilku dni. Nie wyjaśniły się nawet najmniejsze wątpliwości. Cisza. Bałem się, że to cisza przed burzą.
            Kilka godzin później, siedziałem u siebie w pokoju i próbowałem coś zagrać, może wymyślić jakąś nową piosenkę. Zaczęły boleć mnie palce, lecz grałem dalej, nie zwracając na ból uwagi. Chwilę później serdeczny i wskazujący zaczęły krwawić. Z papieru toaletowego zrobiłem ‘prowizoryczny opatrunek’ i schowałem moją Marylin (owszem, tak nazwałem swoją gitarę) do futerału. Do mojego pokoju wparował Zayn.
- O stary, ta Jane.. Cudowna. – powiedział rozmarzonym głosem i usiadł obok mnie. – Szkoda, że Louis nam jej wcześniej nie przedstawił. Pewnie już by ze mną była. – dodał, na co ja warknąłem, spojrzał na mnie i zmrużył czekoladowe oczy.
- Słuchaj, kurwa. Ty ją tylko zranisz. A jak to zrobisz, to będzie z tobą źle, nie daruję ci. Więc albo poszukaj innej dziewczyny, albo.. – znowu utkwił we mnie wzrok – albo jej nie rań. Nie zasłużyła sobie swoim zachowaniem na złamane serce. – Zayn, nie wiedząc jak ma odpowiedzieć na moje slowa wyszedł. Było około godziny 14, nie chciałem marnować dnia więc wyszedłem przed drzwi pokoju i wydarłem się na całe gardło – idziemy na pizzę? – w odpowiedzi usłyszałem otwierające się drzwi oraz dziewczęce „już się przebieram”, niestety to tylko Danielle. Dżej potraktowała moje zaproszenie z dezaprobatą, ogólnie – zignorowała mnie. Westchnąłem i zapukałem do jej pokoju.
- Proszę. – jej słodki, aczkolwiek kobiecy głos zaprosił mnie do środka.
- Jane, idziesz z nami na pizzę? – spytałem, nie podniosła wzroku, zaprzeczyła i wzrokiem poprosiła, bym wyszedł. Zamiast tego, podszedłem do niej, wstała z krzesła.
- Niall, idź się przygotować, wiesz dobrze ile zajmie ci ubranie się. Nie mam ochoty nigdzie iść. – mruknęła cicho, spuszczając wzrok. Chwyciłem ją za podbródek, zmuszając tym samym by spojrzała mi w oczy.
- Dżej, powiesz mi o co chodzi? Omijasz mnie jak ognia już kilka dni. Coś zrobiłem nie tak? – stałem tak, czekając na odpowiedź.
- Niall.. Posłuchaj. Nic nie zrobiłeś źle. Tylko zrozum jedną rzecz – wyjeżdżam za dwa, może trzy miesiące. Jak wyobrażasz sobie „nas”, tysiące kilometrów od siebie? Ty, miliony fanek, które zabiłyby, by chociaż dotknąć czegoś co miałeś w rękach, a ja? Paru chłopców, którzy ledwo wiedzą jak się nazywam. Nie chcę zaczynać z tobą nowego epizodu, który skończy się szybciej niż zaczął, rozumiesz? – ze łzami w oczach dokończyła. Nie mogę patrzeć, nie umiem, jak ona płacze. Przytuliłem ją do siebie, wiedziałem, że mnie odepchnie, ale musiałem ją przytulić – kiedy płacze ktoś, na kim tak bardzo mi zależy, nie mogę na to patrzeć.
oczami Jane Tomlinson
- Niall.. Posłuchaj. Nic nie zrobiłeś źle. Tylko zrozum jedną rzecz – wyjeżdżam za dwa, może trzy miesiące. Jak wyobrażasz sobie „nas”, tysiące kilometrów od siebie? Ty, miliony fanek, które zabiłyby, by chociaż dotknąć czegoś co miałeś w rękach, a ja? Paru chłopców, którzy ledwo wiedzą jak się nazywam. Nie chcę zaczynać z tobą nowego epizodu, który skończy się szybciej niż zaczął, rozumiesz? – odparłam na jego pytanie. Byłam bliska płaczu, jednak powstrzymałam się do kilku ciepłych łez. Wtuliłam się w blondyna i załkałam cichutko. Schowałam twarz w jego tors. Trwaliśmy w objęciu i w ciszy, dopóki do pokoju nie wparował Harold, chwilę patrzył na nas. Kiedy zorientowałam się, że w przejściu stoi Loczek, odskoczyłam od Niallera jak oparzona.
- Liam w szpitalu. – usłyszeliśmy oboje i zamarliśmy w bezruchu.

Jejku, jejku! Przerażacie mnie! Prawie 1100 wejść. Kocham was! Waaaasza w 99,99% Wiku xxx

4 komentarze:

  1. Zayn! uważaj!! jak spróbujesz podkraść Jean Horankowi to się z tobą policzę! xD
    cieszę się że w końcu sobie to wyjaśnili<33 ale co ty dałaś z tym że Liam w szpitalu?? nie ograniam ;p
    świetny rozdział<33 czekam na nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. co zrobilas Liam'owi?! No i czemu Niall i Jane nie moga byc razem :'( Chce ich! Rozdzial swietny.
    A no i Zayn musi sie odczepic od niej! Ona jest tylko i wylacznie slodkiego irlandczyka *o*
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowaiadanie zapraszam do mnie na czytanie i komentowanie http://only-drunken-hearts.blogspot.com/ xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, Niall jest taki uroczy! on po prostu zasługuje na Jane, dziewczyna nie może go tak odtrącać, zwłaszcza, że sama ewidentnie coś do niego czuje;)i co z Liamem? cieszę się, że tu trafiłam, na pewno będę śledzić opowiadanie;)

    OdpowiedzUsuń