poniedziałek, 4 czerwca 2012

If we could only have this life for one more day, if we could only turn back time...


Na początku, chciałam tylko powiedzieć, że przepraszam ogromnie za pomyłkę! Zamiast „Jeanelle” pisałam „Jeanette”, a to przecież Jade jest Jeanette :-) Przepraszam Was bardzo kochani, bo troszkę tym namieszałam, i zapraszam do czytania kolejnego rozdziału.

            Następnego dnia, godz. 4.12 rano
- Cześć, Jeanelle.. – usłyszałam szept zaraz po cichym zamknięciu drzwi. Zdziwiłam się – co tu kurczę robi Niall? Jednak na dźwięk jego głosu uśmiechnęłam się mimowolnie. Dlaczego o czwartej nad ranem nie spałam? Pisałam całą noc sms’y z Horan’em, nie dał mi spać. W sumie, nie przeszkadzało mi to.
- Niall, co ty tu robisz? Twój pokój jest na drugim końcu dolnego korytarza, a ja tutaj na górze, mogli cię usłyszeć, pacanie… Nie chcę by wiedzieli, nie teraz, niedawno pokłóciłeś się z Zayn’em, lubię go i nie chcę by się obrażał. – szepnęłam i usiadłam po turecku, zaprosiłam gestem dłoni Nialla pod kołdrę. On, świecąc sobie telefonem, ponieważ nie lubię jak mnie słońce budzi i zasłoniłam okna brązowym kocem, podszedł do mojego łóżka i usiadł na samej krawędzi. Czuł się niepewnie, więc by poczuł się trochę bardziej śmiało pociągnęłam go lekko za rękaw koszulki, w której spał, żeby wszedł pod cienką kołdrę. Przytuliłam się do niego mocno. – Aleś ty jest głupi. – rzekłam po cichu i musnęłam jego malinowe wargi.
- Ty też. – odparł krótko i przytulił mnie. Leżeliśmy tak może godzinę, dwie, aż zasnęłam z głową na jego torsie, a on z ręką na moim biodrze.
            Gdy już wszyscy się obudzili…
- Louis, wiesz gdzie jest Niall? Nie ma go u niego w pokoju. – powiedział przy śniadaniu Harry do Tomlinson’a.
- Byłem obudzić Jane, śpią razem. Wiesz, nie sądzę, że ten spacer był jednym z tych zwyklejszych. – rzekł z uśmiechem Louis do Harry’ego i wstał by umyć naczynia.
Pech chciał, że akurat Zayn stał przy drzwiach i wszystko słyszał. Nie chciał uwierzyć, przecież Niall zawsze mu ustępował – jeśli on chciał dziewczynę, Horan odpuszczał pewny, że i tak „ona” wybierze mulata. Tak więc Czarnowłosy udał się do pokoju blondynki i po cichu nacisnął klamkę.
- Uwielbiam Cię. – szeptał Blondyn całując w nos siedzącą na biurku dziewczynę, a ta, oplotła go nogami w pasie i zaśmiała się.
- Ja Ciebie też, głupku. Co jak cię szukali i znaleźli śpiącego u mnie w łóżku, leżącego ze mną, z ręką na moim biodrze? – spytała Jane i pogłaskała chłopaka po policzku.
- Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. Boję się reakcji Zayn’a, ale tak ciężko mi się przy nim, przy nich będzie powstrzymać, że chcę by dowiedzieli się jak najwcześniej. Mała, teraz poudaję że wychodzę z łazienki, oke? Jakby coś, gdyby nas widzieli, czy coś, to przyśnił ci się koszmar i napisałaś mi sms’a. Koło pierwszej, po kolacji jakoś przyjdę do ciebie. – pocałował blondynkę trochę namiętniej niż przez cały czas, gdy byli razem, jakby chciał pokazać jak bardzo będzie za nią tęsknić. Zanim wyszedł, Zayn zdążył uciec do kuchni.
- Cześć, chłopaki. – mruknął Niall, jak codziennie i zaczął nakładać sobie jajecznicę.
- Gdzie byłeś rano? – zaczął dopytywać się Malik.
- W łazience u Jane, u mnie zatkała się umywalka. – skłamał blondyn i zaczął pałaszować wielką górę jajek, którą sobie nałożył na talerz.
- Widziałem cię u niej koło szóstej. – wtrącił Louis. Niall podniósł wzrok znad jedzenia i usiłował przypomnieć sobie co ustalili.
- Taaak – przeciągnął to słowo by dokładnie, jeszcze raz przemyśleć, co im powiedzieć – przyśnił jej się jakiś koszmar, napisała sms’a żebym przyszedł no i tak jakoś u niej zasnąłem. – odpowiedział zirytowany i sfrustrowany całą sytuacją Horan.
            Oczami Jeanelle
Umalowałam oczy na styl Cher Lloyd, ostatnio bardzo zafascynował mnie jej makijaż. Wsunęłam nogi w krótką spódniczkę w kwiatki z wysokim stanem. Do tego biała koszulka na ramiączkach i szara bejsbojówka Livii, którą „pożyczyłam” od niej kiedyś tam i już nie oddałam. Związałam włosy w warkocz na boku i wsunęłam na stopy wielkie kapcie z sercem, a na nim napisem „I<31D” i zeszłam do chłopców. Widziałam, jak Niall „pożera” mnie wzrokiem, lecz nie patrzyłam na niego za często, by chłopcy się niczego nie domyślili.
- Hej, idioci. – przywitałam każdego soczystym buziakiem w policzek, nawet Zayna. Usiadłam między Niall’em i Harry’m przy stole, nie nakładałam sobie tylko podkradałam z talerza Blondyna. Wiedziałam, że nie ma nic przeciwko temu, ale przed resztą udawał wielkie oburzenie, bo ‘przecież to jest jedzenie, a on jedzeniem się nie dzieli!’. Pokazałam mu język i podkradałam dalej.
- Co dziś będziemy robić? – mruknęłam włączając telewizor.
- Planowaliśmy z Louis’em jechać do moich rodziców do Holmes Chapel więc nas w swoje plany nie wkręcajcie. – odparł od razu Harold i uśmiechnął się.
- Dobrze, no więc Zayn, Niall, co będziemy robić? – mruknęłam. Widziałam jak Niall spogląda na mnie wzrokiem „Boże, nie z Zayn’em…” ale muszę być miła, bo Zayn to mój dobry przyjaciel.
- Ja jadę do starych znajomych. – odparł Zayn. Ahaaaaaaaa, czyli zostaję sama z Nialler’em? Mi tam pasuje…
- Oh. Niall, jedz to szybciej i jedziemy do Liam’a! – pogoniłam Blondyna, pod stołem poczułam ciepłą dłoń na swoim kolanie. Mruknęłam pod noskiem, na szczęście tego nikt nie usłyszał poza Niebieskookim. Wstałam z krzesła by nalać sobie kawy. Wypiłam cały kubek, a Niall jeszcze nie skończył.
- Horan, nie wkurwiaj mnie. – powiedziałam biorąc mu talerz spod nosa. Spojrzał na mnie z mordem w oczach, a ja, nie mająca czasu się przejmować, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do przedpokoju. Przymknął drzwi, spojrzałam na niego.
- Jesteś wredna. Ja jem śniadanie, a ty… - nie dałam mu dokończyć, cmoknęłam krótko jego usta. – Dobrze, to mi wynagradza tą jajecznicę. – uśmiechnął się i narzucił na siebie cienki, niebieski sweter i podwinął w nim rękawy. Wsiedliśmy do auta Harry’ego i ruszyliśmy z piskiem opon w stronę szpitala.
            W szpitalu
- Cześć, kaleko. – mruknęłam do Liam’a. Danielle wciąż przy nim czuwała, podziwiam ją w tym momencie.
- Witaj, blondynko. – usłyszałam i uśmiechnęłam się. Przytuliłam chłopaka delikatnie, by nic go nie zabolało.
- Jak się czujesz? Wiadomo kiedy wyjdziesz? – spytał mój chłopak i… haha, jak to dumnie brzmi. „Mój chłopak”. Podczas gdy siedziałam pod ścianą i rozmyślałam o tym jaki to Niall jest piękny itp. chłopcy rozmawiali o pobycie Liam’a w szpitalu, do kiedy tu będzie, czy będzie mógł jeszcze występować, jak się czuje, i takie różne rzeczy na temat Payne’a.
- Jannie, chyba chciałaś coś Liam’owi dać? Bo zaraz będziemy się zbierać. – rzekł Horan’ek wyrywając mnie z potoku myśli i marzeń.
- Aa, tak, dzięki że mi przypomniałeś. – powiedziałam wręczając kubeczek z koktajlem.
- My się będziemy zbierać, co? – zwrócił się do mnie, a później do pary – obiecałem Jeanelle, że pójdę z nią do galerii. – uniosłam brew i uśmiechnęłam się. Ale on kłamczuszy… Posiedzieliśmy 15 minut w szpitalu i wyszliśmy.
- Niall, czemu tak szybko wyszliśmy? Przecież mi nie przeszkadza, jak posiedzimy z nimi jeszcze trochę… - spojrzałam na chłopaka, wzruszył ramionami i otworzył mi drzwi auta.
- Masz ochotę się przejechać do Milkshake City? – usłyszałam z jego ust, gdy byliśmy niedaleko owego miejsca, o którym on wspomniał. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Blondyn zaparkował samochód, wysiadł i kiedy już miałam otwierać drzwi, zjawił się przy nich Horan’ek i wyręczył mnie.
- Dziękuje, gwiazdko. – posłałam mu jeden z moich najsłodszych uśmiechów i cmoknęłam jego policzek. Chwyciłam jego dłoń.
- Ryzykujemy?
- Ok…
Za ręce, uśmiechnięci weszliśmy do MC. Spojrzałam na listę shake’ów, jakie tu podawano. Poczułam ciepły oddech Niall’a na swojej szyi, a później szept.
- Spójrz na tą babkę co stoi kilka metrów od nas. – odwróciłam głowę i zerknęłam dyskretnie na kobietę, miała może 25, 26 lat. Od razu rzucało się w oczy, że jest otyła. – Patrz, jak jej się spod tej bluzki brzuch wylewa. – szeptał dalej, a ja ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
- Niall’er! Przestań... Też tak będziesz wyglądać jak będziesz tyle żreć. - zaśmiałam się i dałam mu ‘kuksańca’ w brzuszek. Wzięłam sobie shake’a bananowo-truskawkowego z posypką kokosową. Blondasek wziął klasycznie czekoladowo-waniliowego i oczywiście do tego gofra z bitą śmietaną, truskawkami, polewą karmelową, kawałkami brzoskwiń i taką śmieszną kolorową posypką. Czekałam tylko, aż ten kretyn się ubrudzi. Usiedliśmy na ławeczce przed drzwiami Milkshake City. Nie wypiłam nawet ¼ shake’a, a on już miał na nosie, brodzie, policzkach i w kącikach ust pełno śmietany, polewy i posypki. Śmiałam się z niego jak dziecko, wyglądał co najmniej jak klaun. Swoją xperią zrobiłam mu zdjęcie, bo oczywiście nie obędzie się bez dodania tego na twitter’a, po czym wzięłam serwetkę ze stolika obok i wstałam, by lepiej widzieć gdzie jeszcze jest brudny. Nachyliłam się nad jego buźką, wycierając z niej słodkości. Cmoknęłam jego nos, przy czym zmarszczyłam zabawnie brwi i usiadłam obok niego. – Kochanie, ale ty głupiutki jesteś. – zaśmiałam się i ukradłam truskawkę z jego gofra. – Chcesz? – spytałam podstawiając mu pod usta słomkę mojego koktajlu. Wziął kilka małych łyczków, po czym poczęstował mnie swoim shake’iem. Oblizałam usta i uśmiechnęłam się.
- Może zjedz do końca tą swoją bombę kaloryczną i wracajmy do domu? Już i tak mamy zapewnione zdjęcia w gazetach, a zachowujemy się jak typowa para.. Chcesz żeby małpiatki się o nas dowiedzieli poprzez gazety? – powiedziałam patrząc w jego błękitne oczy.
- Powiem im dzisiaj wieczorem. Nie musisz przy tym być, nie wiem jak Zayn zareaguje... Jemu chyba powiem wcześniej, nie przy chłopakach. – odparł Niall, jedząc ostatni kawałek brzoskwini i wstał z ławki. Chwycił mnie za rękę i splótł nasze palce. Pod samym domem, skorzystałam z tego, że szyby są przyciemniane i musnęłam usta blondyna. Weszliśmy do domu, ściągnęłam z nóg vansy i wreszcie odetchnęłam. Tutaj było chłodno, przyjemnie się siedziało, a za drzwiami skwar, że roztopić się idzie.
- Zayn? Harry? Lou? – zawołałam, lecz nikt się nie odezwał. Byliśmy sami z Niall’em. Przez chwilę patrzyłam na niego, ale nic nie mówił. Poszłam do swojego pokoju i weszłam na twitter’a. Odpisałam na tweety od znajomych i dodałam zdjęcie mojego ukochanego z podpisem „A tak Niall’er je lody! Smacznego <3”. Potem weszłam na facebook’a w akompaniamencie muzyki Linkin Park’u. Na chacie kilka fanek pisało do mnie, co tam u mnie, że pozdrawiają mnie i całe 1D, odpisałam każdej krótko. Po chwili, gdy już miałam wyłączać komputer napisała do mnie dziewczyna o imieniu Lily.
- Cześć, Jeanelle. Słyszałam, że jesteś z Niall’em. Życzę wam szczęścia. Pozdrawiam, Lili. X
- Witaj, Lili. Skąd takie wieści?
- W Canadzie o tym strasznie głośno. – w Canadzie? – pomyślałam.
- Ale przecież nigdzie nie ma naszych wspólnych zdjęć, ani sami nie ogłaszaliśmy tego w mediach.
- Masz tu link: www.xxxxxxxxxxx.com. Tutaj piszą, że zdjęcia są z dzisiaj. – obejrzałam wszystkie zdjęcia, no tak. Jesteśmy tutaj my w szpitalu, później jak wychodzimy z auta za ręce do Milkshake City, jak przy kasie Niall obejmował mnie w pasie i szeptał do ucha, jak śmialiśmy się na ławeczce gdy go wycierałam i robiłam zdjęcie, które teraz jest na twitterze.
- Mam prośbę Lili. Nie rozsyłaj zdjęć, ani tej strony, okej? Dziękuję ci. A w zamian za to, że zrobisz to dla mnie, obiecuję poprosić Paul’a żeby zorganizował koncert w twoim mieście. Ja mykam. Miłego dnia! Xx
Pięć minut później napisała do mnie inna dziewczyna, Audrey.
- Odwal się od Niall’a. Dobrze ci radzę szmato. Nie masz życia. – kiedy próbowałam odpisać, wyskoczył mi komunikat, że użytkownik mnie zablokował. Przez kilka chwil moje życie się zmieniło. Widziałam moje i Niall’era zdjęcia, ale zamiast mojej twarzy były wulgarne teksty i „śmieszne” rysunki..
Wyłączyłam komputer i podeszłam do drzwi blondyna. Zapukałam cicho, a gdy usłyszałam ‘proszę’, nacisnęłam klamkę i weszłam.
- Niall… - usiadłam obok niego na łóżku. Siedział po turecku z gitarą w ręce i brzdękolił coś cicho.
- Tak? – podniósł głowę i odłożył instrument na ziemię. Zagryzłam wargę i wtuliłam się w jego szyję. Kilka pojedynczych łez spadło z moich oczu na jego ramię. – Cichutko. Co się stało? – spytał głaszcząc czule moje plecy. Czując, że jest blisko odrobinę się uspokoiłam...
- Na.. facebook’u.. – powiedziałam i kompletnie się rozkleiłam. Niall wziął laptopa na kolana i wszedł na profil całego zespołu, kiedy zobaczył przeróbki zdjęć i szydercze komentarze pod nimi, odstawił laptop na ziemię, przytulając mnie do siebie. – Hej, mała... Nic się nie dzieje... Na początku z Dan było to samo... Nie przejmuj się. – podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. By dodać mi otuchy uśmiechnął się lekko i objął moje ramię. Jak dobrze, że jestem z kimś, kto mnie wspiera w takiej chwili...

6 komentarzy:

  1. cudowny ! takie hejterki to mnie na serio wkurwiają !!!czekam na nn XX

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie 7 rozdzial !:) i widze ze i u cb pojawil sie nowy,. ide go przeczytac xd
    lifewithfuckinglove

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo,Twoje opowiadania są niezłe. Ciagle bym tylko je czytała!

    Zapraszam do siebie i chętnie będę Twojego obserwować ;)

    http://carla-verne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacy oni sa slodcy no! ^^ Ale troche mi szkoda Zayna... rozdzial boski ale to tak zawsze jest! :*
    Szybko pisz!
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ola to początkująca piosenkarka, która potrzebuje wsparcia. Jest Directionerką marzącą o spełnieniu swych marzeń, a Ty możesz jej pomóc. Zagłosuj na nią w kategorii wokal na stronie http://talents-factory.blogspot.com/ Poleć znajomym jeśli możesz. Directioners help directioners?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam ten rozdział i powiem Ci, że mi się naprawdę podoba. Nie wiem na razie o co chodzi dlatego gdy tylko znajdę czas zabieram się za nadrabianie poprzednich rozdziałów ;)

    [shouldletyougo.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń